Wywiad z Adamem Kwapińskim – projektantem gier

Adam KwapińskiWkrótce premiera Twojej najnowszej gry – „Arki zwierzaków”. Skąd pomysł by stworzyć grę o potopie?

Znajoma kiedyś powiedziała, że powinniśmy zrobić jakąś grę dla dzieci w wieku komunijnym, bo taka planszówka to fajny prezent. A ja mam coś takiego, że często takie luźno rzucone pomysły traktuję jak wyzwanie. No i skończyło się „Arką zwierzaków”.

Co czujesz gdy po raz pierwszy bierzesz do rąk pudełko z grą? Grą, która jeszcze niedawno była wyłącznie pomysłem w Twojej głowie?

Z jednej strony jest ogromna radość, bo to zwieńczenie procesu twórczego. Ale z drugiej jest strach czy wszystko jest OK. Przy produkcji gier jest całe mnóstwo miejsc, w których można się potknąć.

Ile czasu trwała praca nad „Arką”? Jaką drogę przeszła gra? Czy bardzo zmieniła się od czasów pomysłu?

Stworzenie pełnej koncepcji gry zajęło mi zaledwie kilka minut. Następnego dnia miałem już gotowy prototyp, w którym do momentu wydania zaszła jedna istotna zmiana (w pierwotnej wersji nie trzeba było układać żetonów kolumnami od lewej do prawej). Powiem szczerze, że sam byłem zaskoczony tym tempem. Generalnie pracuję szybko, ale „Arka” to mój zdecydowany rekord.

Arka zwierzakow - wizualizacja (1)Czy zaskoczyła cię czymś w trakcie testów?

 

W sumie tylko jedną rzeczą. Jak wspomniałem wcześniej w grze zaszła tylko jedna istotna zmiana. I mimo, że wydawała się ona bardzo drobną poprawką to zrobiła ogromną różnicę. Zresztą jeśli ktoś bardzo chce sprawdzić to niech spróbuje zagrać bez zasady, która nakazuje wypełniać kolumny od lewej do prawej. Po zagraniu w taką wersję byłem pewien, że nic z tej gry nie będzie i zagości w pudle ze spalonymi projektami. Na szczęście dałem jej szansę i sprawdziłem jedyną zmianę jaka mi przyszła do głowy. Zadziałało i tym sposobem „Arka” ujrzała światło dzienne.

Gra ma kilka wariantów trudności. Opowiesz o nich?

W sumie to był jeden z pierwszych pomysłów. Gry dla dzieci mają często ten problem, że nie są żadnym wyzwaniem dla dorosłych. Dodatkowo we wszelkiego typu grach w układanie czegoś na czas (takich jak chociażby „Galaxy Trucker”, który był jedną z inspiracji dla „Arki”) doświadczony gracz nie bardzo ma jak zagrać z nowicjuszem. Dlatego w Arce są poziomy trudności. I dlatego działają w taki sposób, że każdy kolejny poziom może spowodować utratę dodatkowych punktów. To rozwiązanie sprawia, że gracze mogą porównywać ze sobą swoje wyniki grając na różnych poziomach. Zresztą jedną z rzeczy, z których jestem najbardziej dumny w „Arce” to motyw ważenia burt, który pojawia się na jednym z wyższych poziomów gry. To coś co wnosi sporo nowego do rozgrywki i potrafi nawet wyrobionego gracza zmusić do poznania gry na nowo.

Jak reagowały na „Arkę” dzieciaki?

Bardzo pozytywnie. Pierwszym dzieckiem, które miało okazję zobaczyć „Arkę” był mój 6-letni siostrzeniec. W tym roku z okazji świąt Bożego Narodzenia postanowiłem sprawić części rodziny dość nietypowe prezenty. Zrobiłem od zera dwie gry. Jedną z nich dostał mój tata, który jest ostatnią osobą w mojej rodzinie, która nie dała się wkręcić w planszówki. Drugą grą był pierwszy prototyp „Arki”, który trafił do mojego siostrzeńca. Już pierwsza wspólna partia pokazała, że dzieciaki strasznie szybko łapią zasady tej gry i dodatkowo mają znacznie większą łatwość w zapamiętywaniu układanych żetonów. Kolejne testy tylko to potwierdzały. Zresztą testowanie z dziećmi jest specyficzne. Z jednej strony nie możesz liczyć na konkretne uwagi dotyczące mechaniki, z drugiej natychmiast widzisz czy gra się podoba.

Kiedy zacząłeś myśleć o sobie „projektant gier planszowych”?

Nie wiem. Chyba kiedy powstawała pierwsza „Teomachia” i z pozostałymi autorami wiedzieliśmy, że zmierza to do wydania. Co prawda wtedy projektowaliśmy już od kilku dobrych lat ale myślę, że dopiero realna szansa wydania gry sprawiła, że zacząłem myśleć o sobie w tych kategoriach.

Teomachia

Co uznajesz za swój największy sukces?

Pierwszego zatańczonego reela po operacji kolana… A czekaj miało być o planszówkach. Nie wiem. Zawsze wolę myśleć, że mój największy sukces jest dopiero przede mną.

Rady dla początkujących projektantów gier planszowych?

To może tak nietypowo: przemyśl zanim zaprojektujesz, zaprojektuj zanim policzysz, policz zanim przetestujesz, przetestuj zanim wydasz.

Jak wyobrażasz sobie świat gier planszowych za 10 lat? Co się zmieni?

10 lat to wieczność. W zasadzie to tyle co rynek gier planszowych w Polsce po tym jak na nowo się odrodził. Ciężko snuć przypuszczenia ale sądzę, że najbliższe lata to stały rozwój tego rynku (chociaż nie wiem czy wzrost utrzyma się 10 lat). Bardzo możliwe, że technologia będzie miała spory wpływ na zmiany. Spodziewałbym się stołów elektronicznych (pozwalających implementować najróżniejsze plansze) i ogólnego łączenia świata cyfrowego z klasycznymi planszówkami (czyli trochę to czego początkiem jest DICE+). No i pewnie sporo zamieszania na rynku zrobią do tego czasu drukarki 3D. Ale to wszystko przypuszczenia i to opisujące ten rynek w oderwaniu od bardziej ogólnych wydarzeń, jakie mogą do tego czasu mieć miejsce na świecie i zupełnie zmienić rzeczywistość.

W co ostatnio najchętniej grasz? Jakie są Twoje ulubione tytuły?

Najchętniej to w cudze gry. Nie mam czasu grać w coś co nie jest moim albo czyimś prototypem. Prawdę mówiąc ratuje mnie Sieć gdzie w miarę regularnie staram się grać w „TTA”. Oprócz tego ostatnio na nowo odkryłem „Puerto Rico”, a w pociągu jadąc na Pyrkon poznałem „Tichu” (bardzo dobra rzecz). No i czekam aby wreszcie wypróbować „Tash-Kalara”. Od dwóch tygodni jestem ustawiony na partię, ale póki co bez skutku.

Sigismundus Augustus

Nad czym teraz pracujesz?

Obecnie mam kilka projektów. Domykam „Nemesis” i „Bitwę Magów” (w sumie ten ostatni jest już gotowy – poza jakimiś zmianami w wartościach liczbowych nie sądzę aby coś tutaj mogło się zdarzyć). Dodatkowo trochę mocniej wchodzimy w testowanie „Odbudowy Warszawy” i wprowadzania tam ostatnich poprawek. Włączyłem się też do prac nad „Odwetem” (który z pewnością zmieni swoją nazwę), nad którym do tej pory pracował Michał. Oprócz tego chcę wykonać prototyp gry o tańcu irlandzkim, dopracować „Cywilizację” i wrócić do jeszcze jednego projektu, który odłożyłem na półkę kilka lat temu. To w każdym razie plany na 2-3 najbliższe miesiące.

Masz dość niezwykłe hobby. Skąd w Twoim życiu wziął się taniec irlandzki?

Jak często bywa był to zupełny przypadek. W ostatniej klasie liceum z okazji Dnia Świętego Patryka zorganizowano w naszej szkole warsztaty tańca. Ja zawsze lubiłem tańczyć i dodatkowo interesowałem się historią Irlandii oraz Celtami. No i tak się zaczęło. Okazało się, że warsztaty prowadzą ludzie, którzy działają w Warszawskiej szkole tańca irlandzkiego UaNiall. Chwilę potem mieliśmy już w Lublinie działający oddział tejże szkoły. W UaNiallu tańczyłem ok. 6 lat. Później była przerwa, operacja kolana i generalnie mało sympatyczny okres, który z dużym prawdopodobieństwem miał skończyć moją przygodę z tańcem. Ale jak się okazało lekarz i rehabilitant wykonali swoją robotę znakomicie, a ja się uparłem, że nie odpuszczę i dzięki temu tańczę do dzisiaj. Obecnie działamy jako zespół Glas Eirin i często można nas spotkać w Lublinie na różnego rodzaju koncertach i eventach związanych z muzyką irlandzką.

pudelko (1)Czym jeszcze zajmujesz się w wolnych chwilach? O ile takowe posiadasz?
No właśnie z wolnymi chwilami to jest tak różnie, bo zostaje ich wyjątkowo mało. Ale z racji, że nie jestem człowiekiem, który zbyt wiele czasu traci na sen to staram się wypełniać czas najgęściej jak się tylko da. Poza tym co już się pojawiło uwielbiam książki, filmy i seriale (te ostatnie są szczególnie zgubne jeśli chodzi o ilość czasu jakiej wymagają). Oprócz tego cały czas piszę doktorat z metodologii historii chociaż chwilowo zostało to odłożone na bardziej dogodny moment. Czasem grywam w pokera. Planuję również wrócić do RPG mimo, że to zawsze był straszny zżeracz czasu dla mnie. Z głównych zajęć to chyba wszystko. Z bardziej hobbystycznej i mniej regularnej aktywności to czasem coś zjem albo pójdę spać.

 

________________________________________

Premiera „Arki zwierzaków” – 26 kwietnia (sobota), Miejski Ogród Zoologiczny w Warszawie, ul. Ratuszowa 1/3. Więcej informacji znajdziecie na stronie Fabryki Gier Historycznych oraz na profilu wydawnictwa na Facebooku.