Na Stadionie Narodowym miałam przyjemność poznać Kasię Jacobson – autorkę serii edukacyjnych gier memo i wydawcę tychże. W relacji zdążyłam Wam co nieco o tych grach opowiedzieć. Dziś oddaję głos autorce, pomysłodawczyni i wydawcy w jednym. A już za moment, zgodnie z zapowiedzią zaproszę Was do konkursu :)
Ile czasu zajęło Ci wydanie gry?
Ponad rok! Był to trudny i ciekawy rok, bo wiedziałam, że chcę gry wydać, ale wydawało się to bardzo skomplikowane. Potrzebowałam czasu i kilku zbiegów okoliczności, żeby to się w końcu złożyło. Ostatecznym katalizatorem były dzieci, które przyniosły wydrukowaną wizualizację Ptaków znalezioną na moim biurku, żeby mi ją pokazać i poprosić, bym im tę grę kupiła, bo bardzo im się podobała. Były pewne, że to reklama. Przyniesione do domu pudełko bardzo je ucieszyło!
Czy jest coś co Cię w roli wydawcy zaskoczyło?
Z perspektywy wydanych czterech części mogę zapewnić, że wydawanie gier nie jest baaardzo trudne. Ten pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, pewnie bez względu na dziedzinę, w której zaczynamy się poruszać. Bardzo dużo czasu zajęło mi znalezienie właściwej drukarni. Wyceniłam produkcję chyba w 15 miejscach! Niski koszt produkcji był kluczowym elementem całego projektu, ale zależało nam na zachowaniu dobrej jakości.
Przy tej serii najtrudniejsze jest zawsze zebranie materiałów. To naprawdę jest czasochłonne, a przy tym wymaga uwagi i skrupulatności, żeby niczego nie pomylić. Ale nagroda jest warta takiej ilości czasu i pracy. E-maile i komentarze przesyłane i zamieszczane przez rodziców z informacją, że ich własne dzieci zaskakują znajomością owadów czy ptaków rozpoznawanych w czasie spacerów są bardzo miłe. Bo o to w tym wszystkim chodzi – żeby dzieci poznały naszą polską przyrodę i mogły swobodnie się w niej poruszać.
Ogromnie mnie cieszy, że dzieci bawią się żetonami również w inny sposób: szukają podobieństw, grupują według własnych zasad, budują konstrukcje czy zwyczajnie oglądają to, co na nich jest. Starsze dzieci z kolei łączą ze sobą różne części serii. Gra z wykorzystaniem 80 żetonów jest naprawdę dużo trudniejsza, dorośli nie mają szans z dzieciakami.
Memo to jedna z najprostszych, więc najpopularniejszych mechanik gier dla dzieci. Czym więc wyróżniają się Twoje gry na tle innych tego typu?
Uwielbiam memo za jego prostotę i świetną zabawę jaką gwarantuje najmłodszym dzieciakom. Mój pomysł na wykorzystanie tej mechaniki łączy trzy ważne elementy – zabawę, ćwiczenie pamięci i edukację. Mamy w domu kilka pudełek memo z najróżniejszymi grafikami, ale one nie wykorzystują edukacyjnego potencjału, jaki ma ta zabawa. Jeśli dziecko szuka kartonika z pluszowym misiem lub bębenkiem to niewiele dowiaduje się o świecie. A można to wykorzystać. Dziecko oglądając podpisane zdjęcia bardzo szybko się uczy, a w trakcie rozgrywanej partii często wielokrotnie powtarza nazwy, więc naprawdę tą wiedzę utrwala. W efekcie już w czasie pierwszego spaceru rodzice zadziwieni patrzą pod stopy czterolatka, który ucieszony pokazuje im żuka wiosennego. I to jest źródłem największej satysfakcji dla dzieciaków – okazuje się, że w czasie zabawy dużo się nauczyły.
Ale nasze gry wyróżniają się jeszcze kilkoma elementami, m.in. bardzo prostą grafiką, bo jesteśmy zdania, że dzieci nie muszą wychowywać się otoczone pstrokacizną, która zalewa polskie sklepy z zabawkami. Zależało nam też na tym, by wyprodukować gry nie w Chinach, a w polskiej drukarni, w dodatku możliwie blisko nas, żeby nie jeździły niepotrzebnie przez pół kraju. Jeśli tylko jest taka możliwość, to współpracujemy z Polakami. I mamy małe pudełko, żeby nie wozić powietrza Wszystko pociąga pewne konsekwencje, bo przecież moglibyśmy mieć lepszą ekspozycję wielkiego pudła i drukować taniej w Azji, ale w naszym wypadku to nie zysk jest najważniejszy, ale odpowiedzialność. Pomagamy dzieciom poznawać przyrodę nie po to, by się tym chwaliły, tylko po to, by były świadome jej różnorodności i bogactwa. Warto więc robić to tak, by przy okazji jak najmniej jej szkodzić.
To co zwraca szczególną uwagę to ilustracje. Kto jest ich autorem?
Ilustracje są zdjęciami. To ważne dla małych dzieci, ponieważ nawet drobna maniera rysownika sprawia, że nie traktują obrazka dosłownie. A dzięki zdjęciom ja mam pewność, że nie ma przekłamań, a dzieci też są pewne, że obrazek i to, co później widzą w parku to na pewno to samo. Białe tło jest jedynym uproszczeniem na jakie sobie pozwalamy. Dzięki niemu dziecko skupia się na najważniejszym elemencie w czasie zabawy i zapamiętuje sylwetkę w połączeniu z wymawianą nazwą.
Jak przebiegała współpraca z partnerami merytorycznymi?
Od samego początku partnerzy merytoryczni byli dla nas szalenie istotni, ponieważ ktoś musi sprawdzić i potwierdzić poprawność nazw. Nie jestem biologiem, mam też w sobie dużo pokory. Ale na szczęście nasze gry naprawdę uczą i są bardzo dobrze oceniane, więc nawiązanie współpracy nie jest trudne. Bezsprzecznie współpraca z Polskim Towarzystwem Mykologicznym miała dla nas największe znaczenie, ponieważ część serii poświęcona grzybom uczy dzieci je rozróżniać, by finalnie mogły jeść to, co przyniosą z lasu. Jeśli ptaka źle podpiszemy, to będzie to tylko błąd, nikt nie zechce go przecież zjeść. Ale akurat w przypadku grzybów błąd mógłby skutkować bólem brzucha lub poważniejszym zatruciem. Na szczęście Polskie Towarzystwo Mykologiczne samo do nas dotarło z propozycją współpracy kiedy już tworzyłam listę gatunków. Trudno to nazwać przypadkiem! Chyba w takie nie wierzę
Myślisz już o kolejnej grze?
Późną jesienią chcemy wydać kolejną część serii poświęconą polskim drzewom. Kolejne części serii też już mają swoje foldery w komputerze i zbieram materiały do przyszłorocznych wydań. Ale myślę też o zupełnie nowym projekcie dla starszych dzieciaków. Póki co brakuje mi czasu, by usiąść i dopracować model, bo nie będzie to już memo.
Czy grasz w nowoczesne planszówki? Masz swoje top 5 ulubionych gier?
Jestem mamą 4 dziewczynek a jako freelancer pracuję niemal na 4 etatach. Prowadzę dom i próbuję panować nad ogrodem. Czas mam w środku nocy, zazwyczaj w okresie jesienno-zimowym. Ale planszówek w naszym domu jest naprawdę sporo, co jest zasługą mojego męża, Kuby. Lubię gry, które dają szansę na rozmowę, żarty i śmiech. To dla mnie prawdziwy relaks. W naszym domu gra się na serio, nie ma forów, zawiązuje się pakty i ostro się kombinuje. Moje top 5 to Scrabble, Osadnicy z Catanu z każdym rozszerzeniem i bez, Carcassonne, Ryzyko i Dixit.